środa, 11 czerwca 2014

4.Używając kulturalnych słów (...) żeby wyrzucić to wszystko z siebie co wrze.

Wiara. Gdzieś we mnie jest. Błądzę, zdecydowanie zgubiłam się. Gdzieś pomiędzy makami. Byłam na łące, a teraz jestem pośród jakiś wieżowców. Wszystko jest przerażająco duże, a ja czuje się niezbyt kolorowo. Mimo, że podobno kolorować potrafię(o, ironio). Potrzebuję paru głębszych oddechów aby uświadomić sobie gdzie jestem. Odzyskuję świadomość. Ziemia. Obudziłam się, wstałam lewą nogą. Świetnie!

Wierzyć - ostatnio jest łatwiej jakoś. Jednak nadal w rzeczy mniej możliwe, niżeli w przyziemne. Tup, tup. Nic nie poradzę. Nadziei brak. Wiara może mnie uratuje. Może chociażby dlatego, że zrobiłam rachunek sumienia. Dobrze mi tak. Może jeszcze trochę żalu we mnie jest, bo wspomnienia jeszcze są świeże, niezakurzone. Ale chyba najważniejsze, iż pogodziłam się, zaakceptowałam, zrozumiałam.  Wybaczyłam. Nic na siłę. Nie warto, mimo wszystko, już nie warto. Tak czasami jest, podobno co siedem lat. 

Chciałabym umieć pisać o swoich uczuciach i emocjach w sposób prosty i logiczny. Umieć powiedzieć, albo chociaż ułożyć to w słowa i spisać, żeby wyrzucić to wszystko z siebie, co wrze we mnie od pewnego czasu.  Szkoda, że jeszcze nie potrafię o tym głośno powiedzieć. Uczucia to skomplikowana sprawa. Ciężko mi idzie ostatnio z zaufaniem, co kiedyś przychodziło, ot tak.  Nie potrafię tego zrobić używając kulturalnych słów. A nerwów, mi szkoda. Stoicki spokój też nie wróży niczego dobrego. Potem grzmię. Jednak jeśli umiałam się odciąć od toksycznych relacji z osobami, których mi nie brakuje, to może i przyjdzie czas na...bałagan we wspomnieniach. Szkoda, że tak szybko nie zapominam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz