"...oczy są ślepe. Szukać należy sercem."
Mały Książę
Teraz, dosłownie teraz jestem bardziej niepewna niż kiedykolwiek było dane mi być. Znów mogę poczuć, że stoję u progu jakiś nowych drzwi, przed nieznanym. Dokładnie jak parę lat temu, gdy otworzyli mi jedne z pierwszych. Zaufanie im na imię. Boje się o siebie, pierwszy raz od dawna. Nie wiem co będzie. Gdy ktoś pyta: co tam, jak TE ważne decyzje (czy one do motylej nogi na prawdę są takie ważne?) mam ochotę wykrzyczeć że NIE WIEM, nie wiem jaką drogę wybrać, co w tym cholernym galimatiasie wybrać. Nie wiem co chce robić. Nie wiem kim chce być. Nie wiem gdzie chce być. Czy tu czy tam. Ale z uśmiechem na twarzy opowiadam o swoich marzeniach. Wiem, że nie chce uciekać. Nie mam przed czym. Tęskniłabym. Bo jednak potrafię. Nie jest łatwo się oduczyć. Zapieranie się rękoma i nogami nic nie daje na dłuższą metę. Za późno na zmianę charakteru, upodobań... Nie chcę się teraz zmieniać. Basta. Użalanie się nad sobą nie należy do moich ulubionych zawodów. Jednak ostatnio odkryłam, że łatwiej mi tak, że trzeba wyrzucić z siebie ten emocjonalny śmietnik, że... że tak muszę aby było mi lepiej. Muszę być trochę egoistką, bo chcę, tak sobie postanowiłam, że chcę robić coś tylko i wyłącznie dla siebie nie myśląc o niczym innym poza sobą. Nie myśleć, co kto pomyśli, powie. To nieistotne. Raz na jakiś czas, nie za często żeby nie popaść w rutynę. Wtedy to będzie coś...niestosownego. Żeby nie być no właśnie. Kim? Koniec. Za dużo. Nawet dla mnie. Gratuluje jeśli wytrwałeś czytelniku do końca! Możesz iść teraz i się napić (czegokolwiek) za moje i za swoje zdrowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz