wtorek, 24 czerwca 2014

11.Egoistka zasmakowała wolności.

"...oczy są ślepe. Szukać należy sercem."
Mały Książę

Wychowali mnie tak żebym wiedziała, że jestem wyjątkowa. Żyłam tak sobie parę lat, z tą cudowną świadomością, że zmienię, zawojuje i może nawet zawiruje Świat. Jednak potem spuścili mnie ze smyczy, uwolnili ze złotej klatki. Szybciej niż innym dali tą cholerną wolność. Nie pytali jak, po co i gdzie. Nadal nie pytają. Znają mnie chyba lepiej niż ja sama, póki co. Pozwolili popełniać błędy, swoje b ł ę d y. Mam już ich trochę na swoim koncie, ale to dopiero początek. Tak coś czuję. Dali mi szansę żebym szybciej się nauczyła żyć w tym zasranym Świecie. Dobrze mi tak. Dobrze zrobili. Nie zniszczyło to mnie. Nadal ponoć jestem wrażliwa. Nie wiem, tak na mieście mówią. A ci co wolność mi dali przynajmniej wiedzą, że głową w chmurach błądzić będę chyba przez cały swój żywot. Teraz mam już jej dość. Wolności, żeby było jasne. Szybciej niż moi rówieśnicy. W tym czasie... Parę razy dostałam kopa w dupę, żeby potem wiedzieć, że można być rozbitym na milion części. Ha! Być odpowiedzialnym za to co się oswoiło, to jest sztuka. Zapomniana już. Zniszczona przez wielofunkcyjność świata.

Teraz, dosłownie teraz jestem bardziej niepewna niż kiedykolwiek było dane mi być. Znów mogę poczuć, że stoję u progu jakiś nowych drzwi, przed nieznanym. Dokładnie jak parę lat temu, gdy otworzyli mi jedne z pierwszych. Zaufanie im na imię. Boje się o siebie,  pierwszy raz od dawna. Nie wiem co będzie. Gdy ktoś pyta: co tam, jak TE ważne decyzje (czy one do motylej nogi na prawdę są takie ważne?) mam ochotę wykrzyczeć że NIE WIEM, nie wiem jaką drogę wybrać, co w tym cholernym galimatiasie wybrać. Nie wiem co chce robić. Nie wiem kim chce być. Nie wiem gdzie chce być. Czy tu czy tam. Ale z uśmiechem na twarzy opowiadam o swoich marzeniach. Wiem, że nie chce uciekać. Nie mam przed czym. Tęskniłabym. Bo jednak potrafię. Nie jest łatwo się oduczyć. Zapieranie się rękoma i nogami nic nie daje na dłuższą metę. Za późno na zmianę charakteru, upodobań... Nie chcę się teraz zmieniać. Basta. Użalanie się nad sobą nie należy do moich ulubionych zawodów. Jednak ostatnio odkryłam, że łatwiej mi tak, że trzeba wyrzucić z siebie ten emocjonalny śmietnik, że... że tak muszę aby było mi lepiej. Muszę być trochę egoistką, bo chcę, tak sobie postanowiłam, że chcę robić coś tylko i wyłącznie dla siebie nie myśląc o niczym innym poza sobą. Nie myśleć, co kto pomyśli, powie. To nieistotne. Raz na jakiś czas, nie za często żeby nie popaść w rutynę. Wtedy to będzie coś...niestosownego.  Żeby nie być no właśnie. Kim? Koniec. Za dużo. Nawet dla mnie. Gratuluje jeśli wytrwałeś czytelniku do końca! Możesz iść teraz i się napić (czegokolwiek) za moje i za swoje zdrowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz