niedziela, 24 sierpnia 2014

23.Kosmos.



Czuję jesień. Zbliża się wielkimi krokami. Teraz dopiero o sobie przypomina, pozwala na pierwsze hausty swojego dobrodziejstwa.  Zimne noce, chłodne ranki. Samotne, jak zawsze. Nic nowego. Jesień, jest taką małą oazą. Od paru lat, bez zmian. Niecierpliwie czekam na złote liście. Wieczory z herbatą i książką.
Jeszcze z większym niepokojem wyczekuję przyszłych dwóch tygodni. Niestety kompletnie nie umiem panować nad stresem, który towarzyszy mi już od  paru dni. Wydawało się, że obejdzie się bez. Mój organizm żyje własnym życiem, kompletnie niesynchronizowany z tym co się dzieje gdzieś tam w serduchu. Jestem teraz małą bombą. Wybuch nastąpi, prędzej niżeli później. Nie kontroluje nawet  tego, żeby udawać, że wszystko jest okej. Nie mam na tyle siły aby nałożyć maskę.
Najgorsi są ci, którzy sądzą, że mój żołądek do szczęścia potrzebuje jedzenia, najlepiej w dużych ilościach. A to ci niespodzianka. Niestety żołądek postanowił także pokazać na co go stać.
Czuję się jakbym żyła obok siebie. Moje myśli krążą po zupełnie innej orbicie niż ta na której znajduje się moja dusza, a jeszcze na innej planecie jest moje ciało. Jestem teraz trochę jak rozpędzony statek kosmiczny, który nie wie czy wyląduje na planecie Ziemia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz