poniedziałek, 8 czerwca 2015

40. my journey into the forgotten past...





W siedmiu smakach o zapominaniu. 
Często wydaje mi się, że stare przyjaźnie już są skończone. Brak nam już tematów do wspólnych rozmów. Drogi kiedyś pokrzyżowane, jednak zmierzające w jednym kierunku, teraz obrały zupełnie inny tor. Ja pędzę autostradą, wydaje mi się, że wyprzedziłam już parę osób. Czasami tak już jest. Najgorzej gdy spotykasz dawnego przyjaciela i wspomnienia o danej osobie wracają, jakby ktoś strzelił do ciebie z karabinu maszynowego. Mimo obiecywania sobie, że się obrócę i będę udawała, że ja to nie ja - nie potrafię, zawsze... półgłosem krzyknę "cześć". 

To już któreś lato, które będzie inne. Chciałabym czasami aby wróciły te beztroskie, gdzie bez względu na wszystko można było bawić się na polniaku, albo iść na spacer tak daleko jak tylko pozwolą na to nogi. Jednak dorośliśmy. Wszyscy. Baliśmy się tego, bo wiedzieliśmy, że ten moment prędzej czy później nastanie i nic już nie będzie takie jak kiedyś. Mieliśmy wtedy rację - nie jest. Pozostały już tylko wspomnienia, nie wszystkie znajomości przetrwały próbę dorastania, trzeba nauczyć się zapominać. Mam wrażenie, że niekiedy tylko ja tak na to patrzę, iż tylko ja zrozumiałam niektóre rzeczy.

Teraz codziennie żegnamy się z czymś i przyswajamy nowe, wcielamy to w życie, które jest rozpędzone jak samochód na autostradzie. Czas pożegnać się z wyobrażeniami o starych znajomościach i docenić to jak jest teraz. Sentymenty trzeba już schować do kieszeni, może za kolejne X lat, nasze drogi znów się skrzyżują. Nie to nie nadzieja, to prośba do losu, bo nie dokończyłam zdania, jednak teraz gdybym je skończyła, nie miałoby to sensu, nadal byłoby urwane w pół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz